Co może „Gazeta Wyborcza”?

Kilka dni temu w komentarzu do Celebryta Iulius napisał:

Zdaje się, że to słowo jest kolejnym, po sukcesie “filozofek” czy “psycholożek” wymysłem Wyborczej właśnie.


Słusznie, że mój komentator zaczyna od czasownika zdaje się, gdyż Gazeta Wyborcza z upowszechnieniem słów filozofka i psycholożka nie ma nic wspólnego. W polszczyźnie nieoficjalnej oba rzeczowniki były znane od lat. Z grubsza rzecz biorąc za zmianami w otaczającym nas świecie idą zmiany w słownictwie. I gdy w ubiegłym wieku kobiety zaczęły wykonywać różne zawody, do których wcześniej nie miały dostępu, to pojawiły się i nowe nazwy zawodów, tytułów zawodowych etc. Niektóre z nich z początku miały status form potocznych, nieoficjalnych, niekiedy ironicznych, by z czasem przejść do języka oficjalnego. Dla przykładu, w Słowniku poprawnej polszczyzny pod red. prof. Witolda Doroszewskiego (pierwsze wydanie z roku 1973), pod hasłem filozofka czytamy: „dziś zwykle ironicznie w znaczeniu «kobieta mądra, przemądrzała»”. Natomiast pod hasłem psycholog znajdujemy ostrzeżenie: „nie: psycholożka, psychologini”, przy czym ta poprawnościowa przestroga dowodzi, że już wtedy słowo psycholożka funkcjonowało w nieoficjalnym obiegu.

Obecnie obserwujemy dwie tendencje. W mowie i w piśmie spotykamy dziś nowe nazwy żeńskich zawodów i tytułów tworzone od nazw męskich za pomocą przyrostka -ka (typu historyczka, socjolożka, teolożka itd.). W Korpusie Języka Polskiego Wydawnictwa Naukowego PWN znajdziemy wiele nowych rzeczowników tego typu (zob. np. apostołka).

Inny sposób nazywania kobiet, to zastosowanie form męskich, często w połączeniu z rzeczownikiem pani: pani profesor (nie: profesorka), pani minister (nie: ministerka), pani doktor (nie: doktorka). Formy męskie różnią się od żeńskich fleksją (odmianą). Powiemy np. spotkałem pana profesora Nowaka, ale spotkałem panią profesor Nowak.

Czas pokaże, która z tych tendencji weźmie górę. Dziś można jedynie stwierdzić, że w przypadku zawodów i stanowisk o najwyższym społecznym prestiżu dominuje drugi ze sposobów nazywania kobiet (por. też wcześniejszy wpis pt. Turecka pilot pomyliła lotniska).

Osobną kwestią pozostaje pytanie o wpływ mediów na ewolucję języka. Sądzę, że nie należy go przeceniać. Owszem, media popularyzują, upowszechniają różne, nierzadko dziwaczne i całkiem zbyteczne wyrazy i konstrukcje gramatyczne. Także Gazecie Wyborczej można wiele zarzucić. Niemniej jednak, można tu mówić o pewnego rodzaju sprzężeniu zwrotnym. Dziennikarze są bowiem częścią społeczności mówiących. Przejmują od tej społeczności różne wyrazy i konstrukcje gramatyczne, zachowania językowe etc. Z kolei, gdy tworzą swoje teksty, upowszechniają i utrwalają je, kształtując powszechny zwyczaj językowy. Co było wcześniejsze, jako czy kura?

2 myśli na temat “Co może „Gazeta Wyborcza”?

Dodaj komentarz