Tacierzyński, tacierzyństwo

Upowszechniły się ostatnio w mediach dwa wyrazy – przymiotnik tacierzyński (zwykle w połączeniu urlop tacierzyński, tj. «urlop przyznawany tacie na wychowanie dziecka») oraz tacierzyństwo «bycie tatą; ogół cech przysługujących współczesnemu tacie». Tacierzyństwo spotkałem ostatnio np. w tygodniku „Uważam Rze”, w omówieniu książki Petra Šabacha pt. „Podróże konika morskiego”. Zacytujmy:

Książka Šabacha jest pamiętnikarskim zapisem heroicznych czasów, gdy o tacierzyństwie nikomu się jeszcze nie śniło. (nr 10 (57), 2012, s. 54)

Oba wyrazy zasługują na chwilę uwagi z dwu powodów. 1. Są wzorcowymi przykładami procesów słowotwórczych. 2. Oba są przykładami interakcji między ewolucją języka a zmianami w obyczajach. Przyjrzyjmy się pokrótce obu tym kwestiom.

Przymiotnik macierzyński znaczy dziś tyle co «właściwy matce, przysługujący matce», por. uczucia macierzyńskie, urlop macierzyński. Wyraz pochodzi od staropolskiego rzeczownika macierz «matka», którego współcześnie używamy jedynie w znaczeniu przenośnym «ojczyzna» (matematyczna macierz też tu przynależy, ale możemy ją pominąć, bo przecież nie jest to podstawowy zasób leksykalny użytkowników języka polskiego). Jak dowiadujemy się ze słowników etymologicznych w staropolszczyźnie od macierz używano przymiotnika macierzyn «należący do matki» z dzierżawczym sufiksem -in (-yn). W dzisiejszym języku polskim odpowiadają mu przymiotniki matczyn (matk- + -yn), por. matczyne serce, lub przymiotnik mamin (mam- + -in), por. mamisynek z mamin synek. Od XVI w. wyraz rozszerzono o funkcjonalnie tożsamy sufiks -ski: macierz-yń-ski.

Podstawą przymiotnika tacierzyński jest rzeczownik tata. Utworzono go za pomocą cząstki -erzyński wyabstrahowanej z macierzyński. Nie ma bowiem we współczesnym języku polskim rzeczownika *tacierz. Choć przez abstrakcję i perintegrację (przesuniecie granicy morfologicznej) nowe cząstki słowotwórcze powstają w języku polskim od dawna, pytanie, czy ten nowy przymiotnik jest użytkownikom języka polskiego naprawdę potrzebny, nie wydaje się bezzasadne.

Czyż bowiem nie mamy w języku polskim przymiotnika ojcowski i rzeczowników ojciec i ojcostwo? Powstanie przymiotnika tacierzyński i tacierzyństwo wiązać trzeba ze zmianami obyczajowymi. Słowo ojciec powoli znika z obiegu publicznego. Owszem, w dokumentach urzędowych jest jeszcze imię ojca, w kościele tylko Bóg Ojciec, ale w wystąpieniach publicznych, nawet w sytuacjach oficjalnych coraz częściej tata. Wychowałem się na wsi, w tradycyjnej kulturze. I w sytuacjach oficjalnych nie mówię o moich rodzicach inaczej jak matka i ojciec. Widać jednak, że należę już do odchodzącej generacji. Powiem tak – mnie słowa tacierzyński i tacierzyństwo nie są potrzebne. Ci, którzy je utworzyli, żyją w innym świecie, próbują w ten sposób wyrazić inne stany, przeżycia i emocje. I chociaż mają do tego prawo, ojca, ojcostwa i przymiotnika ojcowski żal.

4 myśli na temat “Tacierzyński, tacierzyństwo

  1. „Ojcostwo” ma w sobie godność, dumę, odpowiedzialność, prawość, pewną surowość, budzi szacunek.
    „Tacierzyństwo” jest takie milusie, słodkie, cieplutkie i głupiutkie, takie „gili gili”.
    Moim zdaniem neologizm jest wprowadzany z pełną premedytacją. Osłabia mężczyzn, ogranicza w działaniu. Ojciec rodziny ma obowiązek dbać o najbliższych i troszczyć się o nich, a tatuś pokopie piłeczkę, zmieni pieluchę i tyle. Chłoptaś taki, a nie mężczyzna.

    Polubienie

  2. Nie wiem dlaczego, ale „tacierzyństwo” brzmi dla mnie jak parodia, coś niepoważnego. Zgadzam się, że „ojcowski” brzmi po prostu lepiej.
    Zastanawiam się, czy to nie przejaw głębszej zmiany w świadomości – np. infantylizacji?

    Polubienie

  3. Nareszcie został poruszony ten temat. Chociaż daleko mi do jakiegokolwiek konserwatyzmu, czy tradycyjności, muszę przyznać, że słowo „tacierzyński” wyjątkowo mnie drażni. Przypomina mi się gombrowiczowskie „upupianie”, tutaj upupiony zostaje ojciec tak, jak wcześniej mężczyzna, który już prawie zanikł, bo został facetem.
    Jeżeli mówimy o macierzyństwie, a nie o „mamierzyństwie”, to mówmy o ojcostwie, a nie „tacierzyństwie”.

    Polubienie

  4. Już po napisaniu powyższych uwag, poszperałem w sieci. Nie powinienem być zdziwiony, że nie ja pierwszy dostrzegłem tacierzyński i tacierzyństwo. I chociaż każdy może „poguglać”, na dwa teksty chciałem Państwu zwrócić uwagę. W „Wiedzy i Życiu” prof. Bralczyk opublikował interesujący felieton pt. „Niesymetryczne rodzicielstwo”, a Maciej Malinowski pyta na swoim blogu „Urlop tacierzyński…. śmiać się czy płakać?”. Na pocieszenie zostaje mi przywołać łacińska sentencję: duo cum faciunt idem, non est idem.

    Polubienie

Dodaj komentarz